Istnieją w Chinach całe miasta pustych domów. Wieżowce pustych mieszkań które z każdym dniem popadają w ruinę. Skala tego zjawiska jest trudna do wyobrażenia: jeśli zbierzemy wszystkie puste mieszkania i domy w pozostałych krajach świata, to musimy pomnożyć ich ilość x4 żeby dorównać ilości tych w Państwie Środka. Nikt nigdy nie zamieszka w tych wieżowcach, coś czego większość zachodnich analityków nie rozumie to Feng shui. Według zasad Feng shui, mieszkanie w domu w którymś ktoś kiedyś mieszkał przynosi pecha i złą energię. Nie da się ich wynająć, nie da się zamieszkać w pustym mieście – są jedynie alokacją kapitału podobnie jak tulipany w XVII wiecznych Niderlandach.

Wizualizacja dająca do myślenia.

Kultura jest silniejsza niż ekonomia. Przez ostatnie dekady każdy Chińczyk na dorobku inwestował wszystkie swoje środki, właśnie w te mieszkania które teraz stoją puste. Od 2004 do 2014 roku średnia cena mieszkania w Chinach wzrosła o 100%. Tego rodzaju dynamika wzrostu na rynku wypracowała pewien konsensus pomiędzy Państwem a społeczeństwem. Zwykły Chińczyk siedział cicho akceptując zamordystyczne zapędy Partii Komunistycznej, bo wiedział, że w banalnie prosty sposób może się wzbogacić. Te czasy jednak mają się ku końcowi. Jeszcze dwa pokolenia temu przeciętny Chińczyk / Chinka mieli średnio piątkę rodzeństwa – teraz rzadko kiedy mają siostrę czy brata.

W dwa pokolenia średnia liczba dzieci przypadających na kobietę spadła z 6.3 do 1.7 – zjawisko bez precedensu w historii.

Z litości nie piszę o tym, że Chiny będąc fabryką świata bogaciły się na ilości rąk do pracy. Tania siła robocza nie jest wiecznie tania, ale zostawmy to na inny wpis. Spadająca na łeb i szyję ilość Chińskich dzieci, w połączeniu z ogromną nadwyżką pustych mieszkań oraz faktem że przeciętny Chińczyk właśnie w tych nieruchomościach ulokował swój kapitał oznacza nadchodzącą katastrofę. Nie musi wybuchać żadna wojna o Tajwan, żadne sankcje USA – to po prostu pewnego dnia się wydarzy i nie ma na to ratunku. Dlaczego tak drastycznie spadła liczba dzieci? To pewnie słynna polityka jednego dziecka. Nie, najbardziej znaczący był tutaj proces urbanizacji, czyli emigracji ludzi ze wsi do miast. Największy exodus ze wsi w historii świata.

W dwa pokolenia liczba mieszkańców miast zwiększyła się trzykrotnie, po raz kolejny rekord!

Wraz z przeniesieniem się ludności ze wsi do miast, zmieniła się chińska percepcja tego czym są dzieci. Na wsi, dzieci były zasobem, tanią siłą roboczą i gwaracją spokojnej starości. Posiadanie dzieci było szansą na lepsze jutro. W mieście, dzieci są niekończącą się skarbonką bez dna – i słabą inwestycją w porównaniu do licznych alternatyw.

Chiny zaledwie trzy pokolenia temu. Czy jednolity twór państwowy ma rację bytu?

Jestem empirykiem – każde osobiste doświadczenie stawiam powyżej statystyk, opinii „ekspertów” czy przeczytanej książki. Osoby które bagatelizują to jako „dowód anegdotyczny” najczęściej same pozbawione są barwnych doświadczeń. Otóż większość osób które nie należą do dominującej grupy etnicznej „Han” szczerze nienawidzi mandaryńskiej większości. Wiem to dokładnie od samych Chińczyków o różnym pochodzeniu. Posadź kogoś z południa Chin, z Szanghaju, z Pekinu i z Tajwanu przy jednym stoliku i obserwuj jak Tajwańczyk dogaduje się z resztą – wilkiem łypiąc z resztą na Pekińczyka. W Hongkongu większość określa to pogardliwie „mainland China”. Każdy kto mówi w domu po Kantońsku po cichu kibicuje Tajwanowi czy Hong Kongowi. O Tybetańczykach czy Ujgurach nawet nie wspominam.

Czas ma to do siebie, że nie da się go zatrzymać. Konsekwencje decyzji naszych przodków sprzed 100 lat ponosimy dzisiaj. Nie ma takiej siły która powstrzymałaby tą demograficzną, ekonomiczną, a w konsekwencji humanitarną katastrofę jaka czeka Chiny w ciągu najbliższych 10-15 lat. Kto będzie głównym beneficjentem klęski Państwa Środka? Wietnam.

3 odpowiedzi na „Chiny, demografia i nadchodzący kryzys.”

  1. Dlaczego Wietnam, a nie Indie?

    1. Pokrótce w pięciu najważniejszych aspektach:
      -Aspekt ekonomiczny: Indie nie są jeszcze zindustrializowane i zurbanizowane na poziomie który pozwala im na rywalizację
      -Aspekt polityczny: Indie są miszmaszem różnych sfederalizowanych państewek z milionem problemów, rewolt i wojenek na lokalnym szczeblu
      -Aspekt genderowy: W Indiach dysproporcje pomiędzy kobietami a mężczyznami są zbyt poważnym problemem
      -Aspekt społeczny: Większość osób w Indiach mówi po angielsku, drenaż mózgów z sektorów takich jak IT, finanse czy inżynieria do USA czy EU sprawia że w kraju zostaje jedynie gorszy sort – Chiny czy Wietnam nie mają tego problemu.
      -Aspekt kulturowy: W Indiach nie ma konfucjanizmu który po protestantyzmie okazał się najbardziej udanym systemem religijno-filozoficznym w historii, istnieje za to plemienny system kastowy który jest synonimem zacofania

      Pierwsze trzy są tak naprawdę jedynie konsekwencją kulawej kultury którą stworzyli, czwarty jest winą kolonizacji. Dzięki za pomysł na kolejny wpis.

  2. […] Poniżej przedstawiam tempo urbanizacji Indii. Jak widać niewiele zmiana się w tym temacie. Galopującą urbanizację Chin przedstawiam tutaj. […]

Dodaj komentarz

Trending